czwartek, 11 lipca 2019

Rozdział 31 cz. 2

VIOLETTA
- Co wy na to, aby obejrzeć jakiś film? - zapytałam moje obecne towarzystwo
- Jasne - odpowiedzieli wszyscy razem
- No to Diego włącz jakiś film, a ja idę po jakieś przekąski
Kiedy byłam w kuchni, po raz kolejny tego dnia zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Leona ze swoją siostrą. Nie powiem że nie ale ucieszyłam się na jego widok
- Cześć. Przepraszam, że tak późno, ale musiałem zostać dłużej na zmianie w pracy - wytłumaczył się - Mogę wejść?
- Tak. Jasne - wpuściłam go do do środka - Napijesz się czegoś?
- Ja herbatę, a małej może soku. Prawda misia? - mała pokiwała główką i ziewnęła - Nie masz nic przeciwko, że ją zabrałem?
- Oczywiście, że nie. Ale widzę, że trochę śpiąca jest. Chcesz to zrób sobie sam herbatkę, a ja zaprowadzę małą do pokoju, żeby się przespała. Co ty na to?
- Nie ma problemu. - powiedział, a ja zaprowadziłam jego siostrę do pokoju mojego braciszka, a następnie wróciłam tam, gdzie znajdował się Leon
- Zasnęła. Widać, że była zmęczona
- Zasypiała już w samochodzie. Zaprosiłaś chłopaków? - spytał, kiedy usłyszał śmiechy z salonu
- Tak. A to źle?
- Nie, nie. Ale trochę się zdziwiłem, kiedy zauważyłem Federico, który szedł do toalety. No ale nie ważne. Tak w ogóle to bardzo ładnie wyglądasz - złapał mnie za dłoń i obrócił dookoła. Zatrzymała się odwrócona tyłem do niego - Niebieski, to mój ulubiony kolor - pocałował mnie delikatnie w szyję.
- Mam coś dla Ciebie. Tylko nie wiem czy Ci się spodoba. 
- Wiesz, że nie musiałeś. Sam fakt, że przyszedłeś już mnie zadowala - zarumieniłam się
- Miło, że tak mówisz. Ale prezent i tak dostaniesz - powiedział i wyszedł na zewnątrz. Podejrzewam, że poszedł do samochodu. Po chwili wrócił z ładnym, średniej wielkości misiem w białym kolorze. - To taki prezent z powodu przeprowadzki i przy okazji taki element do wystroju.
- Na prawdę nie musiałeś. Ale dziękuję - pocałowałam go w policzek - Idziemy do reszty?
- Jasne - położył dłoń na moich plecach i popchnął w stronę salonu - Cześć wszystkim. - wszyscy popatrzyli w naszą stronę
- Cześć - odpowiedzieli wszyscy oprócz Diego. Mój brat natomiast wstał i przytulił go po męsku.
- Jak tam w pracy, stary? - spytał mój brat a Leon usiadł na pufie obok stołu, a z racji tego, że dla mnie nie było już miejsca to chciałam iść do kuchni po krzesło, ale Leon mnie pociągnął za rękę i posadził na pufie między swoimi nogami. 
- A nawet dobrze. Pracuje na dwie zmiany, przez co mogę więcej czasu spędzić z moją siostrą więcej czasu.
- Cieszy mnie to bardzo.
- Jestem Ci bardzo wdzięczny za to, że załatwiłeś mi tą robotę.
- Oj tam. To drobiazg.
-  Jaki drobiazg? Załatwiłeś mi dobrze płatną pracę, pomogłeś mi wyjść na prostą. Dla Ciebie to może nic, ale dla mnie to bardzo dużo. Nigdy Ci tego nie zapomnę i jestem twoim dłużnikiem do końca życia. 
- Dobra stary. Daj spokój, bo się zaraz rozkleję - wszyscy się zaśmiali - Viola masz może jakieś procenty?
- Nie wiem. Jak nie ma to będziesz zmuszony iść do sklepu. Idź do kuchni i sprawdź
- Ok. - poszedł do kuchni, ale po chwili wrócił ze smutna miną - Kto idzie ze mną do sklepu?
- Ja mogę iść - powiedziała Fran razem z Maxim i Broadwayem
- Okey. To niech Cami i Naty pójdą z nami - powiedziała Fran. 
- A wasza czwórka tu zostanie - mój brat skierował się do mnie, Leona, Ludmiły i Fede
- No dobra. Tylko nie zgubcie mi dziewczyn po drodze i nie wykupcie całego sklepu. 
- Spoko. Haha. - i poszli
Mój brat i reszta wyszli, a my w czwórkę zajęliśmy się rozmową. Ciągle siedziałam w objęciach Leona. I niestety muszę przyznać, że było mi bardzo przyjemnie . W pewnym momencie Fede poprosił Leona na słowo. 
- Leon możemy porozmawiać? To ważne.
- Jasne. Nie ma problemu - puścił mnie i poszedł z Federico do kuchni. 
LEON
Poszedłem z Włochem do kuchni. Powiedział, że to ważna sprawa.
- O co chodzi stary?
- No trochę głupio mi o to pytać, ale czy twoja propozycja z mieszkaniem jest nadal aktualna? 
- Oczywiście. A coś się stało, że zmieniłeś zdanie?
- No moja mama miała przez tego kretyna zawał serca i teraz jest od dwóch dni w szpitalu. Wczoraj z nią rozmawiałem na temat przeprowadzki do Ciebie i w sumie zgodziła się. Powiedziała, że ma już dosyć takiego życia
- No to dlaczego mówisz mi to dopiero teraz. Mogłeś już wczoraj mi to powiedzieć. Byśmy powoli przenieśli wasze rzeczy do mnie. - powiedziałem z lekkim wyrzutem
- Jak już mówiłem, było mi głupio. A poza tym to wczoraj spędziłem cały dzień u mamy w szpitalu 
- No dobrze, dobrze. Kiedy twoja mama wychodzi ze szpitala? - zapytałem
- Chyba za kilka dni. A co?
- No bo byśmy z chłopakami przenieśli wasze rzeczy i przygotowałbym pokoje dla was - powiedziałem
- To może pojutrze, bo jak Diego przyniesie asortyment to możemy jutro nie być w stanie - zaśmialiśmy się
- Spoko. Chodźmy już do dziewczyn.
- Czekaj. Może zrobimy im ciepła herbatę. I tak już tu długo siedzimy
- Okey. Zrobimy i wracamy

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Witam. Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że ktoś wejdzie i przeczyta te moje wypociny. Następny rozdział postaram się napisać szybciej. Miłego czytania i zapraszam do pozostawienia po sobie komentarza :) Pozdrawiam :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz