czwartek, 4 maja 2017

Rozdział 26

VIOLETTA
Kiedy zjedliśmy śniadanie, to spakowani ruszyliśmy w drogę do moich dziadków. Jorge spał sobie, a my z Leonem cichutko rozmawialiśmy
- Jak myślisz? Czego dowiesz się na temat swoich rodziców?
- Właśnie nie wiem. Chciałabym usłyszeć całą prawdę oraz chce się dowiedzieć, dlaczego mnie okłamywali przez tyle czasu mówiąc mi, że moja matka nie żyje
- Myślisz, że powiedzą ci prawdę? Jeśli zobaczą nas z małym to od razu zaczną podejrzewać, że przyjechałaś to wszystko wyjaśnić i zaczną wymyślać.
- Może i masz rację ale ja muszę znać prawdę - w tym momencie Jorge się obudził, bo zrobił się głodny 
- Leon możemy się gdzieś zatrzymać? Muszę małemu kupić mleko, bo sie skończyło
- Pewnie skarbie. - Leon zjechał na parking przed jakimś zajazdem. Na szczęście obok był sklep gdzie mogłam kupić mleko dla małego - Violu, a może my też pójdziemy coś zjeść? Zgłodniałem troszkę - powiedział Leon
- Możemy iść. Weźmiesz małego? - zapytałam a on kiwnął głową na tak
Kiedy ja, Leoni Jorge byliśmy najedzeni, ruszyliśmy w dalszą drogę do moich dziadków. Sama nawet nie wiem, kiedy zasnęłam
LEON
Viola już zasnęła jakieś 30 minut temu. Po chwili dojechaliśmy na parking hotelu, w którym mieliśmy sie zatrzymać.Wysiadłem i zamykając wcześniej samochód, poszedłem wynająć dla nas pokój. 10 minut później wróciłem i zacząłem budzić moją śliczną brunetkę
- Violu... - powiedziałem dotykając jej ramienia
- Leon.. Co się dzieje? - spytała przestraszona
- Spokojnie. Już dojechaliśmy na miejsce, dlatego cie budzę
- Aha. Myślałam, że coś się stało - powiedziała i wyszła z pojazdu. Kiedy wyjęła małego skierowaliśmy się do naszego tymczasowego pokoju
- Vilu masz może ochotę na wspólną kąpiel?
- Leon nie możemy zostawić małego samego w pokoju - powiedziała
- Teraz mały jest ważniejszy ode mnie tak? - spytałem trochę zdenerwowany
- Leon dobrze wiesz jaka jest sytuacja a się czepiasz - odpowiedziała
- Nie czepiam sie tylko nie masz dla mnie czasu...
- Jak kiedyś byłam dla ciebie obiektem do poniżania to jakoś nie miałeś, żadnego problemu - powiedziała, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwowała
- Jeżeli tak bardzo chcesz, to mogę przestać być taki miły i traktować cie jaki kiedyś. Ja sie nie pchałem w związek z tobą - odpowiedziałem a Violettcie naszły łzy do oczu
- Wiesz co? - spytała - Nie wiem co ja w tobie widziałam i jak mogłam sie tak pomylić co do ciebie - teraz już nie hamowała łez - Chociaż, czego ja sie spodziewałam... Gangster zawsze zostanie gangsterem i nigdy sie nie zmieni. I jeszcze jedno Leon... Z nami koniec - Violetta wzięła swoje rzeczy oraz małego i wyszła
VIOLETTA
Nie wierze jak mogłam sie tak pomylić co do niego. Jak mogłam mu uwierzyć, że sie zmienił. Postanowiłam sama załatwić sprawę z moimi dziadkami ale najpierw postanowiłam zadzwonić do Diego
- Halo - odebrał troszkę zasapany
- Em... Cześć Diego. Tu Viola z tej strony. Przeszkadzam?
- Nnnie.. - odkaszlnął - Nie. A czemu dzwonisz?
- Mógłbyś po mnie przyjechać do sąsiedniego miasta? - spytałam pociągając nosem.
- Tak jasne. A coś sie stało. Nie... To znaczy tak. Pokłóciłam sie z Leonem i nie mam jak wrócić
- Pewnie nie ma sprawy. Za 40 minut będę po ciebie
- Dziękuje. Pa - rozłączyłam się i poszłam wynająć sobie pokój na kilka godzin
DIEGO
- Zechcesz ze mną zamieszkać? - zapytałem Francesce, która była bardzo zaskoczona moim pytaniem
- Em... Diego, zaskoczyłeś mnie. Ale tak. Zgadzam się - ucieszony pocałowałem ją. Całowaliśmy sie tak do momentu, gdy zadzwonił mój telefon. Zdyszany odebrałem i zdziwiłem się kiedy usłyszałem Violę. Zadzwoniła do mnie z prośbą o przyjazd po nią do sąsiedniego miasta. Zgodziłem sie i od razu poinformowałem ją, że za jakieś 40 minut będę po nią
- Co się stało? - zapytała Frania
- Viola zadzwoniła do mnie z prośbą, żebym po nią przyjechał, bo pokłóciła sie z Leonem
- Czyli to coś poważnego, skoro zadzwoniła z prośbą o przyjazd - powiedziała a ja przytaknąłem.
VIOLETTA
Postanowiłam pójść do moich dziadków, którzy mieszkali na tej samej ulicy co miałam hotel. Na początku wahałam sie czy zadzwonić czy nie, ale ostatecznie zadzwoniłam. Drzwi otworzyła mi młoda kobieta, która była bardzo podobna do mojej babci
- Violetta... - wyszeptała oraz spojrzała na mojego braciszka i uśmiech, który miała na twarzy zniknął tak szybko jak sie pojawił
- Dzień dobry. Ja do pani Angeliki. Jest może w domu
- Em.. Nie.. - nie dokończyła zdania, ponieważ obok niej pojawiła sie babcia Angelika, która jak zobaczyła mnie to tak samo jak tej pierwszej pani uśmiech zniknął z twarzy
- Violetta? A co ty tutaj robisz? - spytała udając zdziwioną
- Też sie ciesze, że Cie widzę, babciu - powiedziałam nieco sarkastycznie - Możemy wejść? - zapytałam a ona pokiwała niepewnie głową, a ja weszłam z małym do środka
- Co cie do mnie sprowadza? - zapytała babcia
- Przyjechałam po wyjaśnienia i już mnie nie ma
- Nie rozumiem. Jakie wyjaśnienia?
- Nie udawaj! - podniosłam głos - Chcę znać prawdę na temat rodziców i mojego brata, którym rzekomo jest Diego a nie Marco i na temat Jorge
- No dobrze - westchnęła - Prawda jest taka, że to Diego jest twoim biologicznym bratem a nie Marco... - przerwałam wypowiedź babci
- No tyle to już wiem. Chce wiedzieć co robi u mnie trzyletni Jorge i co z rodzicami
- Jorge to twój brat, którego urodziłam trzy lata temu kiedy byłam na Sycylii z twoim ojcem - powiedziała kobieta, która otworzyła mi drzwi - A ja jestem twoją matką
- Nie jest pani moją matką. Matka by mnie nie zostawiła samej w wieku 15 lat z człowiekiem, który nie jest moją rodziną, tylko zupełnie obcą osobą - powiedziałam zdenerwowana i pod wpływem napływu emocji zakręciło mi się w głowie, ale za chwile mi przeszło - Matka nie zostawiłaby trzyletniego syna pod drzwiami dziewczyny, którą uważa za swoją rzekomo córkę - powiedziałam z płaczem i biorąc małego na ręce powiedziałam - Mały zostanie ze mną. Odbiorę ci prawa do niego i nie zobaczysz go. Skoro zostawiłaś mnie kiedy najbardziej potrzebowałam i skoro oddałaś małego w moje ręce to znak że nie potrafisz się zaopiekować własnymi dziećmi - powiedziałam i wyszłam z domu babci kierując sie w stronę hotelu.
20 minut później byłam pod hotelem gdzie czekał na mnie Diego, który rozmawiał z Leonem. Przywitałam sie z Diego i zostawiłam  małego pod jego opieką, a sama poszłam po swoje i małego rzeczy oraz wymeldować się z pokoju. Kiedy wracałam, usłyszałam słowa Leona, że nic dla niego nie znaczę. Bez słowa wzięłam małego i wsiadłam do samochodu. Po chwili przyszedł Diego i byliśmy w drodze do Buenos Aires
DIEGO
Violetta przez całą drogę była nieobecna. Postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi
- Violu - spojrzała na mnie - Co się dzieje?
- Diego nie wiem jak to przyjmiesz, ale my jesteśmy rodzeństwem.
- Jak to? - spytałem - Chociaż w sumie jesteśmy do siebie podobni  - zauważyłem
- Nie wiem jak, ale ,,mama" mi powiedziała, że to ty jesteś moim biologicznym bratem. - przy słowie mama zrobiła cudzysłów - Ty oraz Jorge - spojrzała na śpiącego małego z tyłu
- Fajnie jest mieć siostrę - zaśmiałem sie
- Powiedziałam matce, że odbiorę jej prawa rodzicielskie do małego. - wyznała
- W sumie to dobrze jej powiedziałaś. Skoro nas porzuciła i tobie podrzuciła małego to znaczy, że nie zasługuje na to, by być jego opiekunką
- Diego mam do Ciebie jeszcze jedną małą prośbę
- Tak? Mów o co chodzi
- Pojechałbyś do domu Leona po moje rzeczy i przywiózł byś mi je?
- Tak jasne. Nie ma sprawy. Leon mi powiedział, że z wami koniec - zacząłem temat
- Diego nie chce o tym mówić. Leon Verdas to dla mnie temat skończony
- Rozumiem. Nie będę cie męczył - uśmiechnęła sie blado
♥♥♥♥♥
Witam po kolejnej długiej przerwie. Przepraszam za długą nieobecność. Kolejny rozdział postaram sie napisać trochę szybciej. Pozdrawiam tych co jeszcze tutaj są i czekają z niecierpliwością na rozdział :)