piątek, 12 grudnia 2014

Konkursowy One Shot: Miejsce III

One Shot z bloga: prawdziwe-zycie-przeraza.blogspot.com

Przyszedłeś
Siedziała w parku i myślała o swoim nędznym życiu. Miała wszystko i nic. Miała rodzinę. Bogatą rodzinę. Miała pieniądze, mieszkanie, ciuchy... Wszystko o czym każdy marzy. Ona pragnęła więcej. Czegoś więcej niż rzeczy materialnej. Pragnęła kogoś kto ją pokocha, kto byłby w stanie skoczyć za nią w ogień. Straciła już taką osobę. Była nią jej babcia. Nie było jej wśród nas lecz była w jej sercu. Ona potrafiła ją zrozumieć. Potrafiła wytłumaczyć. Była jej ideałem. A teraz? Jest tylko we wspomnieniach i w sercu. Była samotna. Potrzebowała kogoś kto pokocha ją. Miała rodziców, ale oni  potrafili tylko pracować. Cóż z takiego życia? Przyjaciół też nie miała, bo wszyscy stwierdzili, że jest pustą lala z kasą. Na co tacy ludzie?
Siedziała w tym parku ponad godzinie. Nie zmieniała pozycji. W tym parku zapomniała o wszystkich problemach. Potrafiła marzyć, wspominać i układać plany. Nawet nie spostrzegła, że ktoś do niej podszedł.
- Hej piękna - zaczął rozmowę facet najprzystojniejszy jakiego widziała - Leon jestem
- Cześć - odpowiedziała niepewnie - Ja Violetta
Spojrzała w jego zielone oczy. Zobaczyła w nich iskierki. Pokochała jego i te oczy.
- Przejdziemy się na plaże? - zapytał
- Oczywiście
Szli w ciszy, która nikomu nie przeszkadzała. Był lipiec. Ciepło i  słońce. Może właśnie poznała swoją wakacyjną miłość? Doszli na plaże pod wieczór więc byli sami..  Spacerowali po plaży i rozmawiali. Doskonale się dogadywali. Był facetem idealnym. Rozumiał ją. Był jednocześnie przyjacielem i doradcą.
Pokochałeś
Nagle Leon uklęknął.
- Violetto, znamy się dosłownie chwile a ja cię kocham. Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Dziewczyna zastanowiła się. Chłopak był jej ideałem, ale czy to co ona do niego czuła i co on do niej była szczere? Leon bał się jej odpowiedzi. Po chwili namysłu powiedziała.
- Oczywiście. Kocham cię
Po tych słowach Leon pocałował ją.  Był to najromantyczniejszy pocałunek.  Jeszcze tego dnia poszli do kina. Zmęczona wspominała swoje życie przed poznaniem go. Było puste. On wypełnił te dziurę.  Dopełnił jej serce. Z tą myślą poszła spać. W dobrym nastroju obudziła się.  Wykonała wszystkie poranne czynności.  Koło południa przyszedł po nią jej ukochany.
- Jak tam Violu?
- Dobrze
- Wybierzemy się na spacer?
W odpowiedzi pociągnęła go w stronę drzwi.  Szli ulicami Buenos Aires. W lipcu było tu wielu turystów i mieszkańców.  Z racji pięknej pogody całe rodziny wychodziły z domów.  Był tłum ludzi, a oni widzieli tylko siebie. To była magiczna chwila. Nikt nie mógł tego zepsuć,  przerwać. Byli sami w oceanie swojej miłości.  Doszli na plażę pełną ludzi. Zaprowadził ją w miejsce gdzie nie było nikogo. Tam ją pocałował. Kolejny najpiękniejszy pocałunek w dziejach. Jej emocje i uczucia, które jej towarzyszyły były nie do opisania. Później poszli na spacer do parku. O tej godzinie był prawie pusty. Nie potrzebowali słów, które wypełniłyby ciszę. Wystarczyli sobie sami. Violetta myślała o ich związku. Usiedli na ławce. Miał ją pocałować, gdy przerwał mu telefon. 
- Przepraszam, to z pracy.
- Jasne
Odszedł. Słyszała tylko urywki rozmowy. Nie podeszła do niego i nie podsłuchiwała rozmowy. Dla niej ważne było tylko to, że był. Kochał ją. Nie była już sama. Po chwili szatyn wrócił do niej. Był zdenerwowany i nie mógł się skupić nad tym co mówiła. Kiedy opowiadała mu o swojej rodzinie po prostu uciekł od niej. Tak oczywiście jakby miał to zaplanowane. Zdziwiona szatynka poszła do domu. Głowę miała pełną złych myśli. Może ją zdradza? Może ma inną? Może mu się coś przypomniało? Z takimi i innymi myślami weszła do domu. Zdjęła buty i poszła do kuchni. Tam zrobiła sobie herbatę i usmażyła naleśniki. Nawet podczas tych czynności jej głowę zajmowała jedna myśl: "Leon". A któż inny? O kim miałaby myśleć. Wieczorem podczas oglądania filmu dostała esemesa.
Hej,
Bardzo cię przepraszam za moją ucieczkę. Musiałem iść do pracy. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
                                                                                                 Twój Leon
Wszystko stało się jasne. Odpisała mu.
Hej,
Oczywiście, że ci wybaczam. Jak mogłabym nie wybaczyć najlepszemu na świecie chłopakowi?
                                                                                                  Viola
Ze spokojnymi myślami poszła spać. 
Zostawiłeś
Wstała rano i wykonała wszystkie czynności. Postanowiła iść do sklepu, ponieważ jej lodówka była pusta. Wyszła z domu. Była szczęśliwa. Myślała o Leonie. Dotarła pod sklep i zobaczyła go. Chciała do niego podejść gdy ktoś jej przeszkodził. Na myśli miała blondynkę, która do niego podeszła i pocałowała w usta.
Nie chciała robić awantury dlatego schowała się za drzewem i przysłuchiwała się rozmowie.
- Leoś, jak ci idzie z Castillo?
- Świetnie Megan. Kocha mnie i nie powinna zostawić. Mamy jej kasę w kieszeni.
- No mam nadzieje. Chyba muszę ładnie wyglądać by kusić innych. 
- Wiesz mamy kasę od Julie. Rzuciłem ją wczoraj. Mamy 780 dolarów. Podała mi numer konta, gdy powiedziałem, że się do niej wprowadzę. Naiwna.
- Ja mam od Diego 500. Robiliśmy to na pierwszej randce i wtedy wypisał mi czek. Teraz naiwny czeka na mnie w LA, bo myśli że razem zamieszkamy. 
Szatynka była załamana. A więc to tak? Podrywają innych dla kasy. Postanowiła dalej słuchać.
- To ile mamy, Megan?
- 14 000 + nasze prywatne 6 000. Starczy na fajne mieszkanko i jego umeblowanie. Gdzie mieszkamy? Może Madryt?
- Ok. Zostańmy jeszcze tydzień. Załatwię Violę. Rezerwuj bilety i szukaj domku kotku. Pa.
- Pa
Poszli. Na szczęście nie w jej stronę. Pokochała Leona, a jemu zależało tylko na kasie. Była zawiedziona. Poszła do domu. Zrobiła co chciała. Myślała nad tym wszystkim. 
  Weszła do łazienki. ''Babciu, już zawsze będziemy razem". Wyjęła co potrzebowała. Pomyślała jeszcze raz o nim o całym jej życiu. Nie miała nic do stracenia.
Raz, dwa, trzy
Były to słowa, które ostatni raz wypowiedziała. 
*********
Cały dzień nie odbierała telefonu. Postanowił do niej pójść. Zadzwonił dzwonkiem-nikt nie odpowiadał. Spróbował po raz drugi. Nic. Nacisnął klamkę. Drzwi były otwarte. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy była kartka papieru.
Drogi Leonie
Wypełniłeś pustkę w moim życiu. Mogłam z tobą rozmawiać. Zawsze byłam samotna. Kiedy nadszedłeś ty moje życie się zmieniło. Stałam się weselsza. Byłam inną Violettą. Kochałam cię. Ty mnie zniszczyłeś. Zniszczyłeś mnie, moje uczucia, moje serce. Nie wiedziałam, że ludzie mogą być tacy okrutni. A jednak. Pokazałeś mi obraz złych ludzi. Jesteście nimi ty i Megan. Dziwisz się. Skąd wiem?
Poszłam rano do sklepu. I co zobaczyłam? Prawdziwego Leona. Nie wiem jak byłeś w stanie robić coś takiego ludziom. A co? Nic. Może masz jeszcze jedną maskę? 
                                                              Twoja  Violetta
PS. Weź mój dom, a ze swoim życiem rób co chcesz. Mam to gdzieś. Jesteś dla mnie nikim.
 Leon był tym zdziwiony. Nawet się tym nie przejął. Zadzwonił na policję, że znalazł jej ciało. List spalił. Chciał ukryć dowody. Dom przejął.  Z Megan nie był długo. Sami się zdradzali. Leon jest teraz starszym panem. Ma 70 lat. Dopiero teraz zrozumiał swój błąd. Czy gdyby doszedł do tego wcześniej coś by zmienił?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz