- Leon, daleko jeszcze? - zapytała
- Skarbie, spokojnie. Za jakieś 2 godziny powinniśmy być na miejscu, a za chwilę się zatrzymamy. - odpowiedział i położył rękę na jej udzie
Po jakiś 15 minutach zatrzymali się na poboczu. Drogi były puste, ale co się dziwić, w końcu jest 3:30.
- Jak dobrze rozprostować nogi. - powiedział
- Tak.
Po chwili oparła się o maskę samochodu, a Leon stanął przed dziewczyną i położył ręce na jej talii.
- Cieszysz się? - zapytał uwodzicielskim głosem
- Z czego?
- Z tego, że jesteś tu ze mną? - zapytał, a brunetka nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Z jednej strony się cieszyła, ale z drugiej się bała.
- Sama nie wiem.
- Jak to?
- Nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Może Ci niedługo odpowiem, a może nie. Zobaczymy.
- Dobrze. Nie będę naciskał.
- Dzięki.
- A... Boisz się?
- Czego?
- Mnie.
- A powinnam? - spytała nie pewnie
- Nie. Nic Ci nie zrobię, no chyba, że...
- No chyba, że co?
- No chyba, że będziesz mnie prowokować.
Po chwili wstała z maski samochodu i stanęła naprzeciwko Leona. Następnie zarzuciła ręce na jego szyję.
- Czy ja Cię, kiedykolwiek sprowokowałam? - zapytała również uwodzicielsko
- Owszem. - odpowiedział i znów położył dłonie na talii dziewczyny
- Kiedy na przykład?
- Na przykład teraz. I jak tu Cię nie zgwałcić? - zapytał i się zaśmiał
- Tego nie wiem, ale obiecałeś, że nie zrobisz mi krzywdy, więc się tego trzymaj. - powiedziała patrząc w jego szmaragdowe oczy
- Obiecałem i obietnicy dotrzymam.
- No to dobrze. Jedziemy?
- Tak.
Po chwili ruszyli w dalszą drogę. Violetta po jakiś 30 minutach zasnęła. Gdy byli na miejscu, Leon obudził Violę.
- Już jesteśmy? - zapytała
- Tak. - następnie wysiedli z auta.
- To twój dom? - zapytała, bo nie mogła uwierzyć, że jest aż taki duży
- Tak. Rzadko tu przyjeżdżam, ale nie mogę powiedzieć, że wcale mnie tu nie ma. Tu mogę się wyciszyć i pomyśleć.
- A ten dom nie jest za duży na Twoje przemyślenia?
- Dla mnie w sam raz, ale teraz jestem tu z Tobą, więc jest idealny. - odpowiedział
Po chwili Leon otworzył dom i poszedł po walizki. Następnie Verdas i Castillo weszli do środka i zobaczyli przepięknie urządzony salon. Violetta była pod wrażeniem
- Kto urządzał ten salon?
- Ja z moją mamą - powiedział - Podoba Ci się
- Bardzo mi się podoba. Twoja mama miała na prawdę świetny gust - powiedziała Violetta i stanęła przed chłopakiem, a on położył swoje dłonie na jej biodrach i lekko przyciągnął do siebie a następnie zniżył ręce, kładąc je na pośladkach - Verdas, nie przeginaj
- Kiedy ja nic nie robię - powiedział z uśmiechem i delikatnie ścisnął jej pośladki
- Lleon pprzestań - przestraszyła się Viola - Pproszę
- Wybacz. Trochę się zapomniałem - powiedział, odsuwając się od brunetki i poszedł na górę
10 MINUT PÓŹNIEJ
Violetta postanowiła poszukać Leona, więc poszła jego śladami, wchodząc schodami na piętro. Zerkała do każdego pokoju i nigdzie go nie było, więc poszła do ostatniego pokoju, gdzie była sypialnia i tam znalazła szatyna, który siedział na tarasie. Dziewczyna postanowiła pójść do chłopaka i położyła mu rękę na ramieniu- Przepraszam. - powiedział Leon nie patrząc na dziewczynę
Po chwili szatynka usiadła Verdasowi na kolanach. Nie wiedziała czy dobrze robi, ale teraz o tym nie myślała
- Spokojnie. Nic się nie stało. - powiedziała, ale szatyn na nią nie patrzył, mimo to czuła jak ją trzyma - Hej, spójrz na mnie. - powiedziała, jednak szatyn nie wykonał polecenia
Po chwili szatynka złapała jego policzek i odwróciła w swoją stronę
- Nic się nie stało. -powiedziała patrząc w jego oczy. Widziała w nich poczucie winy.
- Teraz nic się nie stało. Boję się, że Cię skrzywdzę, a tego bym sobie nigdy nie wybaczył. - powiedział i oparł swoje czoło o czoło szatynki.
- Ufam Ci. - powiedziała
- To błąd. - powiedział
- Może, ale ja wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. Wiem, że tak naprawdę jesteś inny. Tam w Buenos Aires tylko udajesz. Ten Leon, który siedzi przede mną żałuje swoich czynów, a tamten nie. - powiedziała, patrząc w jego szmaragdowe oczy
- Ale mimo tego, boisz się mnie. - powiedział
- Tak. Masz rację, ale ta większa część mnie... Skoro już tak szczerze rozmawiamy to mogę Ci powiedzieć, że mimo tego jaki jesteś, coś mnie do Ciebie ciągnie. - powiedziała
- Ale ja naprawdę Cię nie chcę skrzywdzić.
- I wiem, że tego nie zrobisz.
- Jesteś pewna ? - zapytał
-Tak. Możliwe, że ja też będę żałowała tego, co za chwilę zrobię, ale chcę to zrobić. - powiedziała
- O co Ci chodzi? Nic nie rozumiem.
- Może to i lepiej. - powiedziała i delikatnie musnęła wargi Verdasa
Leon mimo zaskoczenia oddał pocałunek, a nawet go pogłębił. Następnie Castillo usiadła na nim okrakiem, zarzucając ręce na jego szyję i dalej całując. Oboje nie wiedzieli czy dobrze robią, ale chcieli cieszyć się chwilą. Oboje coś do siebie czuli, ale nie można jeszcze nazwać tego miłością. Gdy Castillo delikatnie rozszerzyła wargi, aby zaczerpnąć powietrza, Verdas wykorzystał moment i wsunął tam swój rozgrzany język. Violetta jeszcze nigdy się tak nie całowała, ale mimo to podobało jej się. Jako pierwszy oderwał się Leon.
- Dlaczego mnie pocałowałaś ? - zapytał i oparł znów swoje czoło o brunetki
- Chyba tego chciałam. Teraz oboje mamy poczucie winy. - powiedziała uśmiechnięta i pogładziła Verdasa po policzku
- Nie powinniśmy tego robić. - powiedział
- Przecież to tylko pocałunek, a nie jakaś zbrodnia. Poza tym wiem, że Ci się podobało.
- Masz rację. To było niesamowite. Dziękuję. - powiedział
- Za co ?
- Za to, że jesteś tu ze mną. - odpowiedział - Jesteś głodna ? - zapytał zmieniając temat
- Troszeczkę - odpowiedziała - A co jemy?
- Są dwie opcje. Albo zamawiamy pizze, albo mogę coś ugotować? - zaproponował szatyn
- Może jutro spróbuję twojego dania a dziś mam ochotę na pizze. - zbliżyła się do szatyna i musnęła delikatnie jego policzek i uśmiechnęła się do niego.
- Dobrze to chodź na dół. Obejrzymy coś i porozmawiamy - złapał ją za rękę i splótł ich dłonie
Para trzymając się za ręce zeszła do salonu i usiedli na kanapie w ciszy. W pewnym momencie Leon powiedział:
- Jestem z Tobą już tak blisko, a wcale nic o Tobie nie wiem.
- I vice versa. - odpowiedziała i się uśmiechnęła
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział
- A co chcesz wiedzieć? - spytała zdziwiona
- Wszystko.
- No dobrze. Jak już wiesz mam na imię Violetta mam 20 lat i brata Marco. Moje przyjaciółki to Fran - dziewczyna Marco oraz Ludmiła, Camila, Naty. Nie mam rodziców bo mama zmarła a ojca nigdy nie znałam - mówiąc o rodzicach, posmutniała - Reszty życia nie będę Ci opowiadać bo nie jest zbyt ciekawe. Teraz ty mi coś o sobie opowiedz
- Dobrze. Więc mam na imię się Leon, mam 22 lata. Mam trzyletnią siostrę o imieniu Isabel, mamę Candelarię i tatę Pablo. - powiedział
- Jednak trochę nas łączy. - powiedziała szatynka
- Tak.
Po chwili zobaczyli, że jest późno. Następnie każde z nich poszło do łazienek. Gdy skończyli wykonywać wieczorne czynności poszli spać.