Strony

sobota, 14 lipca 2018

Rozdział 28 cz.1

W poprzednim rozdziale:
Tobą trochę więcej czasu to… - przerwał swoją wypowiedź 
 - To co? – zapytałam
 - Pamiętasz jak ci mówiłem, że Cię kocham?
 - Tak. Nie trudno zapomnieć.
 - Kłamałem – powiedział w końcu.
VIOLETTA
- Jak to kłamałeś? – spytałam.
 - Nie wiedziałem, czy to co do Ciebie czuje to jest miłość. A ty tak często mówiłaś, że mnie kochasz.
 - I dlatego mnie okłamałeś?- spytałam
 - Em… Tak. – odpowiedział nie patrząc na mnie.
 - Może ja lepiej pójdę do domu. – powiedziałam do niego i chciałam wyjść z łóżka, ale Lean pociągnął mnie za nadgarstek tak, że wylądowałam na jego umięśnionym torsie. – Leon możesz mnie puścić? – parsknęłam
 - Nie. – odwrócił nas tak, że teraz leżałam pod nim. Leon musnął znowu moje usta. Kiedy oddałam pocałunek to Verdas zaczął jeździć dłonią po moim udzie. Wiedziałam, że jeśli tego nie przerwę to Leon mnie przeleci, i jutro będzie tak samo jak zawsze, więc z niechęcią to przerwałam. Akurat w momencie kiedy Leon wjeżdżał dłonią pod moją koszulkę.
 - Leon przestań. – powiedziałam a ten się ode mnie odsunął.
 - Dlaczego? – zaczął całować moją szyję.
 - Bo nie jestem zabawką na jedną noc. A widząc relację miedzy nami to dzisiaj mnie przelecisz, a rano będziesz dla mnie oschły jak zawsze. A poza tym to Isa śpi w swoim pokoju.
 - Violetta mówiłem Ci już, że jestem trzeźwy, wiem co robię i wiesz, że chce Ciebie blisko siebie.
 - Jesteś gangsterem, więc w ten czy żaden inny sposób, nie chce mieć z tobą więzi.
 - W takim razie, dlaczego zgodziłaś się przyjść do mojej siostry? – zapytał lekceważąco.
 - Ponieważ bardzo lubię twoją siostrę i potrzebowałeś pomocy, więc się zgodziłam.
 - A to nie było tak, że jak do Ciebie zadzwoniłem, to się ucieszyłaś w głębi serca? Kiedy potrzebowałem opieki dla małej, to się zgodziłaś, bo nadal mnie kochasz?
 - Nie. – odpowiedziałam bez wahania, żeby nie widział, że kłamię.
 - Czyli już nic do mnie nie czujesz?
 - Nie. - powtórzyłam.
 - Kompletnie nic? – zapytał a ja przytaknęłam głową na tak – Nawet teraz? – przejechał palcami po mojej skórze a mnie przeszedł dreszcz.
 - Nic nie poczułam. Moje uczucie do Ciebie wygasło dwa miesiące temu.
 - Jesteś tego w stu procentach pewna?
 - T-tak.
 - Nie wierzę Ci. Powiedz mi to prosto w oczy to uwierzę. – złapał mój podbródek tak abym na niego spojrzała.
 - Ja… Nie, ja nie mogę. – wyrwałam mu się i wybiegłam z pokoju ze łzami w oczach.
 Położyłam się na kanapie w pokoju małej. Po wylaniu mnóstwa łez zasnęłam.
RANO:
LEON
Obudziłem się bardzo wcześnie. Z racji tego, że nie wypiłem wczoraj zbyt dużo to pamiętałem wszystko z ostatniej nocy. Viola przyznała, że już nic do mnie nie czuje ale nie potrafiła mi tego powiedzieć prosto w oczy. Nie słyszałem, żeby wychodziła, więc pewnie jest gdzieś w domu. Leżałem tak i myślałem, aż siostra weszła do mojego pokoju i wdrapała się na łózko.
 - Hej, księżniczko!
 - Cześć Leoś! Zrobisz naleśniki na śniadanie?
 - Tak, tylko leć umyj ząbki a ja pójdę pościelić twoje łóżko. Okey? – spytałem a ta pokiwała z uśmiechem głową.
 Mała poszła do łazienki a ja skierowałem się do jej pokoju. Gdy tam wszedłem zobaczyłem Violettę śpiącą obok kanapy. Podszedłem do niej chcąc delikatnie przenieś ją na łóżko, ale blondynka się obudziła.
 - Leon? Ała… - jęknęła kiedy chciała się podnieść.
 - Dobrze się czujesz? – zapytałem oschle, ale z drugiej strony martwiłem się trochę.
 - Tak. – odpowiedziała i z wielkim trudem wstała, a następnie mnie omijając wyszła z pokoju do łazienki.
A ja poszedłem zrobić śniadanie.
VIOLETTA
Ale mnie boli kark i kręgosłup. Że też musiałam spaść z tej kanapy. Będąc w łazience dalej myślałam o rozmowie z Leonem. Chciałam już wyjść, kiedy zawołała mnie Isabela.
 - Viola! Idziesz już? – smutno zapytała.
 - Tak szkrabie. – wzięłam ją na ręce. Leon wyłonił się z za rogu. Nadal miał na sobie tylko swoje dresy.
 Uwielbiam jak ma tak nisko spodnie i chodzi bez koszulki.
 - Zostań z nami na śniadanie. – poprosiła mała kopia Leona.
 - Słońce, nie mogę. – popatrzyłam na nią smutno, a ona mi się wyrwała i pobiegła w głąb domu. – Isa! – krzyknęłam za nią.
 - Zostaniesz? – zaproponował Leon.
 - Nie, musze odebrać małego od Diego.
 - To może wpadniesz z małym?
 - No nie wiem. – odpowiedziałam niepewnie. – Ostatnio przez niego się pokłóciliśmy.
 - Chociaż na dwie godziny. Nie musisz tego robić dla mnie. Zrób to dla mojej siostry. Ona bardzo Cię lubi i tęskni za tobą.
 - Dobrze. Zastanowię się nad tym. A teraz naprawdę musze już iść.
 Kompletnie nie rozumiem zachowania Leona. Muszę zwierzyć się z Fran. Może ona będzie wiedziała co mam zrobić.
DIEGO
Chwilę temu Violetta przyjechała po małego. Bardzo lubię się nim opiekować, ale na dłuższą metę jest to męczące. Mam ochotę iść z Leonem na piwo. Myślę, że Fran będzie chciała z nami iść.
 - Hej Diego. – Fran usiadła obok mnie na kanapie, a ja cmoknąłem ja w policzek na powitanie.
 - Cześć Fran. Idziesz ze mną i z Leonem na piwo?
 - Kiedy?
 - No.. dzisiaj. Za chwilę.
 - Jakoś nie mam ochoty. Może wybiorę się do Violi. – pomyślała. – Zawiózłbyś mnie?
 - Jasne, nie ma problemu. I tak mam po drodze do Leona. Chodźmy.
FRAN
Diego zawiózł mnie do Violi. Dawno się z nią nie widziałam. Zadzwoniłam do drzwi. Chwile później pojawiła się w nich Viola
- Hej Violu - przywitałam się z nią buziakiem w policzek
- Cześć Fran. Napijesz sie czegoś? - zapytała kiedy weszłam do salonu
- Jeśli masz sok pomarańczowy to poproszę - po chwili przyszła Viola z sokami - Dziękuję. To opowiadaj co tam u Ciebie?
- Kompletnie nie rozumiem zachowania Leona. - powiedziała zrezygnowana
- Dlaczego? - zaciekawiłam się
- No bo zaczęło się od tego, że pokłóciliśmy się o małego.
- Jak o małego?
- Leon chciał wziąć ze mną kąpiel, a ja odmówiłam, mówiąc, że mały nie może zostać sam w pokoju, a Leon o to się zdenerwował. Pokłóciliśmy się tak bardzo, że zerwaliśmy. Przez dwa miesiące aż do wczoraj nie rozmawialiśmy ze sobą
- Czemu do wczoraj? - zapytałam
- Bo zadzwonił do mnie zamiast do Ciebie.
- A po co on miał do mnie dzwonić?
- Chciał, żebyś przyszła przypilnować jego siostry, ale pomylił numery i zadzwonił do mnie, i ostatecznie się zgodziłam i poszłam do niego. Oczywiście kiedy przyszłam to był trochę niemiły ale szybko sobie poszedł i nie musiałam słuchać jego głupich docinek.
- Długo u niego siedziałaś?
- Tak. Do następnego dnia rano - powiedziała
- Jak to? - popatrzyłam na nią zdziwiona
- No bo miał wrócić po godzinie, ale wrócił po dwóch. I jak już chciałam wychodzić to stwierdził, że jest za późno i powiedział, że mam zostać na noc. Zgodziłam się. Później rozmawialiśmy i tak się potoczyła rozmowa, że Leon powiedział, żebym wyznała mu prosto w oczy, że go nie kocham.
- Zrobiłaś to?
- Oczywiście, że nie. Nie miałam odwagi mu tego wyznać i uciekłam od niego do innego pokoju. Rano kiedy miałam wychodzić to mała poprosiła mnie, żebym została, ale się nie zgodziłam. Isabella się popłakała i pobiegła do siebie - przerwała i napiła się soku
- A rano Leon też był taki niemiły?
- Był w miarę miły i nawet poprosił mnie, żebym została dla Isy. A kiedy się nie zgodziłam, mówiąc, że muszę odebrać Jorge od Diego to zaproponował, żebym przyszła z małym.
- No ale mówiłaś, że to przez małego pokłóciliście się - zdziwiłam się
- No i to mnie właśnie najbardziej zaskoczyło. Ja już serio nie wiem co mam robić. Jeszcze na dodatek mi wyznał, że kłamał mówiąc mi, że mnie kocha
- A ty go kochasz?
- Tak.. Nie.. Nie wiem
- Ja na twoim miejscu bym się z nim spotkała i porozmawiała oraz wyjaśniła wszystko na spokojnie. Wtedy się dowiesz na czym stoisz
- No ale z nim się nie da inaczej. Raz jest normalny, a raz mu odbija palma i mam ochotę go zatłuc
- Ale ty jesteś negatywnie nastawiona. Jeszcze nie spróbowałaś, a już jesteś na nie. Jeśli chcesz to mogę zabrać Jorge do siebie na cały dzień lub dwa. Wiesz, że Diego uwielbia tego małego słodziaka
- Tak, wiem. Ale..  - przerwałam jej
- Nie ma żadnego ale. Spotkaj się z nim i załatw to. Przecież nie możesz całe życie być w niepewności
- Może i masz rację. Muszę się z tym przespać
- Jasne. Ale pamiętaj, co Ci mówiłam
- Będę pamiętać
- Dobrze. Ja będę się już zbierać bo późno. Diego już jest pewni w domu
- A to wyszedł gdzieś?
- No. Z Leonem na piwo
- Aha. Zadzwonię Ci po taksówkę
- Nie. Nie trzeba. Przejdę się
- Nie ma takiej opcji. Nie chcę, by co Ci się stało
- Dobrze, ty mój uparciuchu kochany - zaśmiałyśmy się
- Taksówka zaraz będzie
- Dzięki. Jakby co to dzwoń to weźmiemy małego
- Spoko. Pa Fran - pożegnałyśmy się buziakiem w policzek i wyszłam

2 komentarze:

  1. Super rozdział! Opłacało się tyle miesięcy czekać. Mam nadzieję że wrócisz na dłużej.. 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Hej!
    No proszę, proszę, jak dawno mnie tutaj nie było, ciebie też XD
    No rozdział mi się podoba ♥
    Jest długi, więc super :)
    Nie wiem, co mam jeszcze napisać, dlatego kończę.

    Buziaki ♥♥♥
    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń